Szampon Redken Brews – prezentacja i opakowanie
Marka Redken założona 1960 roku przez amerykańską aktorkę Paulę Kent, pamiętając o mężczyznach, stworzyła linię dedykowaną specjalnie dla nich, a mianowicie Redken Brews.
Jest to moja pierwsza styczność z ich produktami, bo nie ukrywam, że w większości przypadków poruszam się po bardzo niszowych czy barberskich markach, jednak szampon Redken przyciągnął mnie wizualnie, mianowicie nawiązuje do stylu klasycznych butelek piwa.
Pojemność produktu to 300 ml, a ciemna minimalistyczna etykieta przypomina między innymi brytyjskie czy amerykańskie chmielone, jęczmienne złote trunki. Jak już o jęczmieniu mowa, pod logo producent zaznacza informację „with crafted malt”. Płynnie więc przejdę do kolejnego akapitu…
Skład szamponu dla mężczyzn Redken Brews
… tłumacząc skąd ten tagline pod logo. W INCI znajdziemy pozycję Hydrolyzed Malt Extract, czyli hydrolizowany ekstrakt słodu, który odżywia włosy i wzmacnia ich strukturę. Kolejnym składnikiem aktywnym, który warto wymienić są hydrolizowane proteiny soi, które prócz podobnych właściwości do ekstraktu słodu, między innymi wygładza i zmiękcza włosy oraz dodaje im elastyczności.
Pora na czepialstwo i chyba mój najbardziej oklepany jego punkt: SLES (Sodium Laureth Sulfate). Nie jest to co prawda SLS, który dla mnie ma prawo do bytu tylko w najbardziej budżetowych produktach, ale przy tych wszystkich naukach, technologiach, badaniach i innowacjach marki Redken przy coraz większej świadomości konsumenta, można by było pomyśleć o reformulacji stawiając na Sodium Coco-Sulfate, który równie dobrze się pieni, usuwa zabrudzenia i oleje a jest bardziej naturalny, a wcześniej wspomniany świadomy konsument traktuje go jeszcze w granicach tolerancji. Tak nawiązując do piwa – to tak jakby uwarzyć świetny trunek a na końcu dolać do niego wody (jeszcze nie za dobrej).
Podsumowując – skład to mieszanka ciekawych składników, które męski włos chętnie wypije, ale też trochę chemii, stąd też…
Działanie i zapach szamponu Redken Brews do użytku codziennego
… nie do końca traktowałbym bym go jako dobry do użytku codziennego. Mam cienki jasny włos o niskiej porowatości. Bardzo łatwo się plącze i potrzebuje bomby odżywczej w używanych szamponach. Po pierwszym użyciu Redken Brews poczułem, jak bardzo mocno działa, dlatego zgodzę się z opisem producenta, że będzie bardzo dobry do zmywania pozostałości produktów do stylizacji oraz cięższych kosmetyków. Tak też się stało – używam dziesiątek różnych pomad, glinek i wosków do włosów – z każdym, nawet najmocniejszym poradził sobie znakomicie. Ale! Mimo, że niemal codziennie stylizuję włosy, to po recenzowany szampon będę sięgał tylko i wyłącznie w przypadkach, kiedy stylizacja potrzebuje betonu przez cały dzień, kiedy nawet huragan nie ruszy fryzury.
Po tygodniu używania nie zauważyłem negatywnych zmian, takich jak wypadanie włosa, łamiących się czy przetłuszczających. Poprosiłem także swojego barbera o ocenę i prócz tego o czym za chwilę napiszę, potwierdził, że są w dobrej kondycji. Także na pewno na plus – wzmocnienie oraz siła mycia.
Zaobserwowałem także mniejszą objętość włosów, mniejszy naturalny połysk – zrobiły się matowe i trochę suche, kiedy przeczesuję je dłonią. Dlatego dobrze wspomóc mycie dobrą odżywką. Producent zapewnia, że jest idealny dla każdego, moim zdaniem szampon będzie idealny dla osób z problemem przetłuszczających się włosów.
Czy będę używał? Na pewno skończę butelkę w sytuacjach o których napisałem wyżej oczywiście przy wsparciu wspominanej odżywki, ale nie codziennie. Myślę, że raz na tydzień czy dwa mogę sobie pozwolić na taki mocniejszy reset na włosach.
Zapach jest bardzo przyjemny, kosmetyczny. Typowy dla modernistycznych salonów fryzjerskich. Nowoczesna forma wody kolońskiej. Jest tam cytrus, są nuty morskie – lekko kwaśny, lekko słony. Gdzieś daleko w bazie może trochę kwiatów, coś jak lilia z jaśminem, ale tylko jako wsparcie. Wszystko to skomponowane w stylu niebieskich perfum z lekką inspiracją nut zielonych. Niestety nie znalazłem oficjalnych nut zapachowych – jedyne informacje to: świeży, męski, orzeźwiający. Intensywny w czasie mycia – wypełnia całą łazienkę a po wysuszeniu nie ma po nim śladu. Tutaj jestem jak najbardziej na tak.
Podsumowanie
Sprytne zagranie w męskie grono, zgrabna ładna buteleczka przeźroczystego i gęstego produktu. Pojemność 300 ml jest wystarczająca. Większy mógłby się znudzić, ponieważ produkt jest gęsty i wydajny. Miłośnicy piany w trakcie mycia uzyskają ją dosyć mocną przy niewielkiej ilości szamponu. Nigdy nie lubię sugerować, ile go potrzeba do umycia, każdy włos jest inny, każda fryzura i długość także jest inna.
Jeśli macie problem z przetłuszczającymi się włosami, używacie mocnych kosmetyków, a mało naturalny skład nie jest Wam straszny – można śmiało brać. Na pewno wygląda na produkt premium na łazienkowej półce, a już na pewno na wystawkach i przy lustrach w modnych męskich salonach fryzjerskich. Tam się sprawdzi idealnie.
Czy kupię ponownie? Raczej nie. Nie dlatego, że jakoś mocno mnie do siebie zraził, ale lubię testować, poznawać, a mam też swoich faworytów. Tego kwiatu jest pół światu.
